Najmłodszej już lepiej. Wraca do formy, świruje, wszędzie jej pełno. Niestety ze Starszym gorzej. Rozwaliło go na dobre...A, że dopiero co skończył brać antybiotyk-teraz wybór w lekach pozostał znikomy...Gardło zawalone, nos masakra, w nocy kaszel duszący, w ciągu dnia z resztą też. Dziś jakaś kumulacja, bo nawet bajek oglądać nie chce. Mdli go (pewno od tego armagedonu w nosie), zasypia co chwilę. Jak nie on. Dzieci moje to terminatory, przy wysokich temperaturach i warunkach, które u wszystkich innych spowodują agonię-ich nic nie powali. Do dziś. Miki poległ. Nawet jeść nie chce, o herbatę poprosił. Gdzie mój syn ja się pytam?!
Macie jakieś domowe sposoby dla dzieci, które choć odrobinę pomogą i przyspieszą proces zdrowienia?
Dla równowagi w marudzeniu, debiut kitki z tyłu i moja kuchenna pomoc (kiedy Starszy gnił pod kocem).
A gdzie zdjecie Mikusia? :)
OdpowiedzUsuńuwierz mi, nie nadaje się do zdjęć;) zdechlak jest straszny..leży pod kocem i stroni od Świata
UsuńZdrówka. My też zakatarzeni. My w sensie ja i mała :(
OdpowiedzUsuńzdrówka życzę :*
OdpowiedzUsuńJuż wiem jaki będzie mój kolejny zakup :)
zapraszam drugie życiee mojego bloga♥
http://sandi-beauty-lifestyle.blogspot.com/