poniedziałek, 17 listopada 2014

Smak

Nie należę do tych co to panikują nad jedzeniem. Chciałabym, żeby cała moja rodzina jadła zdrowo i idealnie, ale wiem doskonale, że tak się nie da;)

Po pierwsze-finanse. To cudowne eko jedzenie po prostu kosztuje kilka razy więcej niż zwykłe. I choćbym próbowała i starała się oszczędzać, no cholera jasna, na wszystkim się nie da. Więc owoce i warzywa kupowane w osiedlowym warzywniaku z dużym kredytem zaufania do sprzedawcy, który twierdzi, że "z ogródka"...nie wnikam już jaki i gdzie ten ogródek.

Po drugie-dostępność. W okresie letnim przyjeżdża tu jeden Pan co to swoje sprzedaje no i przyznać muszę, że faktycznie smaczne i od innych się wyróżnia (jedzenie, nie Pan). No, ale okres letni, który się dzięki temperaturze ciut przedłużył w końcu...no w końcu się skończy. A ja?Bez samochodu (Kaśka milcz), to co pod ręką zostanie to ten nieszczęsny warzywniak.

Po trzecie-poza warzywami i owocami są przecież i inne bajery takie jak mięso, dodatki i inne ryby. Tu cenowo też można sobie w łeb strzelić. No...i zamknęli mi tu jeden jedyny Mięsny. Pfff.

Radość miałam ogromną kiedy UkochanyMój przywiózł całą skrzynkę pomidorów. Roboty na kilka godzin;)Bo obkroić trzeba było (na zdjęciach widać, że do takich z reklamy to im daleko;)), zostawić trochę do zjedzenia...a reszta do słoików. Czasu mało, więc wszystko poszło na przecier. Cała skrzynka...a słoików 4. No w łeb sobie strzelić. Oby smaczne było. Oby się nie zepsuło. Oby się do czegoś nadawało. Bo to moje pierwsze były! Nigdy wcześniej nie bawiłam się w kiszenie, w pasteryzowanie...I obiecałam sobie, że teraz troszkę tylko "liznęłam" tematu. Ale za rok...za rok będę mieć cały pokój wypchany po brzegi słoikami!:)no przynajmniej taki mam plan...

A jak to u Was wypada?Macie swoje ulubione?Może coś polecicie co jeszcze można zrobić?