poniedziałek, 31 marca 2014

13/52

Dziecko najmłodsze raczkuje. Pełza. Przemieszcza się w zastraszającym tempie. Dziecko najmłodsze wstaje gdzie tylko się da i gdzie tylko da rade czegoś się złapać. No to się zaczęło...


czwartek, 27 marca 2014

Myśli Niepoukładane vol 1



Wyjaśni mi ktoś po co i dlaczego przebijać niemowlakowi uszy? Serio, nie rozumiem jaki sens ma małe dziecko posiadające kolczyki. Dodam na wstępie, że wyrażona tu opinia jest moja własna i zapewne dla niektórych niemiła;) za co z góry przepraszam jeśli uraziłam lub za mocno się uczepiłam. 
Kiedyś byłam niestety (nie z własnej woli) świadkiem jak matka trzymała swoją córkę, a Pani Kosmetyczka na szybko (bo dziecko wrzeszczało) przebijała uszy. Dla mnie to dokładnie to samo co robią te ześwirowane matki w programach takich jak Mała Piękność . Robienie z dziecka małego dorosłego? Przecież to nawet ładnie nie wygląda. A już nie daj boże jak widzę, że dziecko takie (jak dla mnie pokrzywdzone) ma wiszące kolczyki, albo kółka, albo inne takie które w sekundę pociągnie i ucho naderwie. Wiem co robi Mia. Wiem jak często za uszy łapie szczególnie jak zęby idą. 
Wyjaśni mi to ktoś? Rozumiem, że gusta są różne i najlepiej o nich nie dyskutować. Mi się to nie podoba i nie będę ukrywać jak bardzo;) Więc jak to jest?

Obiecałam sobie, że za nic w Świecie nie przeniosę na swoje dzieci własnych ambicji. Tak jak w tym wymienionym wcześniej programie. 3/4 z tych matek ma ostrą nadwagę, albo spaloną przez solarium skórę. Sztuczność goni kilogramy. A dzieci? Sztuczne rzęsy, sztuczna opalenizna, tipsy, doczepiane włosy, golenie nóg czy depilacja brwi w wieku lat kilku... 
Wiem, że kolczyki to nie to samo. Posypie się teraz fala nienawiści jak mogę takie porównania stawiać;) Nie o to chodzi...Nie porównuję. Stawiam jedynie niedaleko siebie...;)

Mogłaby się wypowiedzieć jakaś matka, której dziecko posiada przebite uszy? Chciałabym poznać Waszą opinię, Wasz punkt widzenia. Broń Boże gnębić i siać nienawiść:)

środa, 19 marca 2014

Poranki

Uwielbiam poranki z tą dwójką. Oczywiście pomijając godzinę wstawania...Rozbraja mnie ich widok, bawiących się razem, kombinujących. Miki już świadomy, Mia jak mały rzep. Łazi za nim i próbuje. On już narzeka i jęczy "Mamo zabierz ją!" "Mia zostaw! Za mała jesteś!"...a i tak się dalej z nią bawi i pokazuje co i jak. Fajni są no. 



Tak wiem, że szyby są brudne...;)

wtorek, 18 marca 2014

Udało się

No i padło na płaszczyk wypatrzony w zasadzie już na początku... Wszędzie róż. Mocny, blady, brudny... Od początku, od zawsze, odniepamiętam kiedy byłam przeciwna temu jakże dziewuszyńskiemu kolorowi. Całą świadomą pod względem płci ciążę obiecałam sobie, że różu będzie niewiele. Czas zweryfikował moje postanowienie...Bycie mamą córki zmienia sporo. Nagle zaczęły podobać mi się tiulowe spódnice (nawet dla mnie!), wcześniej wymieniane kolory, nawet czasami falbany...ale wszystko ze smakiem. Niechęć pozostała  do cekinów, bardzo mocno różowo-różowych ubranek, Hello Kitty, kucyków (ogólnie jestem na NIE bajkowym postaciom). Nie lubię również kiedy cały wózek aż świeci informacją JESTEM DZIEWCZYNKĄ. Różowe ubranie, różowy wózek, różowe dodatki, różowe wszystko. To samo tyczy się kącika czy pokoju. No nie nie nie. Więc nie ukrywam, że znalezienie czegoś co wpadnie mi w oko graniczyło trochę z cudem, bo wszystko to co wywołało zachwyt, zniechęciło bardzo mocno mój portfel. No nie mogliśmy się dogadać w tej kwestii;)
Razem z ciocią Moniką padłyśmy w wir zwiedzania i oglądania dziecięcych działów. Koniec końców padło na Smyka . I przy okazji do koszyka wpadły pierwsze spinki dla Mii;) Nie mogłam się powstrzymać...Tutaj uśmiechnął się Reserved Kids.
Część z listy odhaczona. Pozostała czapka, buciory jakieś dla oka i stopki przyjemne.
No i Miki. Koszulki, bluzki, spodenki na później, czapki z daszkiem...Uhhh. Zmiana sezonu to niezła udręka. 



niedziela, 16 marca 2014

11/52

Ten tydzień był bardzo mało zdjęciowy. Czasu i chęci zabrakło. Sporym problemem okazał się wybór zdjęcia do Projektu...więc jest takie. Bo inne już pokazałam. I niewiele zostało...
Życzę sobie i Wam, aby kolejny tydzień był przyjemniejszy. 


piątek, 14 marca 2014

Apdejt

Z zakupów nici. Mia od dwóch dni zasmarkana, myślałam że zęby. Gorączka doszła, kaszel i kichanie. A dopiero co skończyła brać leki...dwa tygodnie spokoju? Nie więcej...Lekarz wezwany i czekamy. Oby jednak zębiska i ich skutki uboczne. 



Pomóżcie

Niech mnie ktoś na nogi postawi. Kluskowa pobudka o 4:50 rozbroiła mnie po całości. Po względnym ogarnięciu domu, ogarniam siebie, czekam aż ten skowronek wstanie (bo oczywiście zasnęła jak tylko lekkie zmęczenie dopadło) i wybywamy na zakupy. Wiosna, a Mia bez odpowiedniego odzienia wierzchniego...
Niewiele miejsc zostało, bo albo mi się nic nie podoba, albo ceny jak z kosmosu. Oby dziś udało się coś do koszyka wrzucić..a tymczasem ostatnimi siłami powstrzymuje się przed zaśnięciem;)


wtorek, 11 marca 2014

Pielęgnacyjne nowości

Bo zęby sztuk trzy (!) zobowiązują. Przebija się górna prawa jedynka. Zapewne lewa za chwilę dogoni. Pomyślałam, że przecież skoro zęby są to i mycie być musi. Wycieczka do sklepu w tak genialną pogodę nie zniechęciła nawet Mikiego. Przeważnie towarzyszy temu lekkie marudzenie kiedy to gdzieś w połowie drogi nogi nagle wyjątkowo mocną bolą i wszystko męczy;) Chociaż fakt, że do Rossmanna kawałek mamy więc stany zwątpienia mego syna jestem w tym przypadku w stanie zrozumieć. Słońce świeciło, głowa bez czapki, kurtka rozpięta. Fajnie było. Dziś widzę, że podobnie,a  to dobrze bo kolejna wycieczka przed nami- tym razem autobus i tramwaj. Tutaj już bez narzekania, bo to akurat przyjemność i przygoda;)
Zaopatrzeni w produkty na obiady, najedzeni pysznymi lodami od Sowy i z nową szczoteczką dla Kluski wróciliśmy do domu. A tam próba kojca, który podobno ma mi pomóc;) U nas miejsca wystarczająco, żeby dziecko zgubić, więc kiedy matka pracować musi- najmłodsze do więzienia;) Chociaż na jakiś czas, na te chwil parę...
A co u Was się sprawdza? 








Update: zęby idą. Sztuk 4 na górze. 

poniedziałek, 10 marca 2014

SusZindo

Bo jak ciocia Monika przyjedzie... Ach. Najlepsze sushi w Poznaniu. Zindo. Polecam wszystkim. Świeże i cholernie smaczne. Tym razem jakoś skromnie było...No nie, że nie wystarczyło bo kilka kawałków na śniadanie mi zostało, ale przeważnie tace mamy dwie i to wielkie. Tym razem skromniej, ale z dodatkiem kalmarów i kurczaka w cieście, oba na ostro. Ślinie się na samo wspomnienie, a jeszcze zdjęć mi się zachciało...




piątek, 7 marca 2014

Syn

Zawsze chciałam mieć syna. Jeszcze zanim w głowie były chęci i myśli o macierzyństwie, wiedziałam że to własnie chłopca chciałabym pierwszego (i ostatniego;)). Życie pokazało, że ma wobec mnie inne plany niż myślałam. W wieku 22 lat zostałam mamą Mikołaja. Cholernie żywego i zwariowanego Mikołaja. Nie będę pisać jak bardzo cudowny i wspaniały ten mój dzieciak bo po co. Należę do tych co zdecydowanie wzdychają nad urodą, mądrością, zaradnością etc. swoich dzieci. Nie czuję jednak potrzeby, żeby wszystkim dookoła wmawiać to samo. Przecież widzicie, że są mega nie?;)
Miki to typowy chłopak. Łobuz. Zwariowany bardzo z głową pełną przedziwnych pomysłów, z talentem do sportów. Jęczący zdecydowanie za często i płaczliwy- za bardzo. Ale Mój.
Plusem dziecka mego jest również to, że potrafi zająć się sam sobą. Nie ma raczej problemów z wynalezieniem sobie zabawy, zajęciem czasu kiedy bawić się z nim nie ma komu. A wiadomo, że i tak bywa. Jest też fanem gier i bajek. I tutaj często dochodzi do małych spięć- Miki chce grać, a ja nie pozwalam. Miki chce bajkę- a wyrodna matka zabrania. Próbuje mnie wtedy podejść tekstami w stylu "Mamo wiesz, że ja jeszcze dziś nie grałem?" itd. Twardym trzeba być a nie miętkim.
Dziś kiedy ja przy maszynie, Kluska na podłodze (o dziwo bez płaczu!) w ruch poszły klocki. Bawili się razem. Te chwile lubię najbardziej. Rozczulam się po całości.




środa, 5 marca 2014

Hejtowanie

Wszem i wobec znane jest i chyba już modne- hejtowanie. Zastanawiam się jednak skąd to. Po co to. Ciężko mi nie zaglądać na plotkarskie strony;) Nie ukrywam, że ciekawa jestem co tam słychać, kto z kim itp;) Powierzchowne to i durne, ale odmóżdża. Czasami tak trzeba. Ostatnie tygodnie zalewani jesteśmy informacjami o blogerkach, które po Świecie podróżują i na FaszonŁiki chodzą. No i? No do jasnej cholery, czy nie możemy spojrzeć obiektywnie na te dziewuchy? Bo, że komuś się nie podoba styl, że szminka nie taka, że buty za wysokie- ok. Wiadomo, że gusta są różne i dyskutować o nich nie ma co. Ale po co cała ta nienawiść? Po co zarzucanie, że "ktoś taki Polskę reprezentuje...",  "no i co ona w życiu osiągnęła ? "...Że się tak wyrażę, ja jebie. Bo inaczej się nie da. Te dziewczyny zarabiają na serio niezłą kasę na czymś co robić kochają. Dostają ubrania, kosmetyki, gadżety. Zalewane są propozycjami współpracy. Tworzą własne marki, pisują do znanych gazet. Są w świetnych miejscach o doskonałym czasie. Ale Polakom w dupie źle. Bo ktoś ma lepiej. Nie łatwiej docenić i cieszyć się, że z tego naszego kraju ktoś, gdzieś kogoś zauważył? Że właśnie niech tak kreatywne i młode osoby REPREZENTUJĄ TEN KRAJ? W tym temacie oczywiście, bo na wyjazdy dyplomatyczne to kto inny;) Tak samo zarzucane są blogi parentingowe...w zasadzie wszystko jest tak właśnie zawalane. Ci ludzi to jakieś niedowartościowane małolaty, albo sfrustrowane matki co im chłop nie daje? No i chłopcy (bo mężczyznami nie śmiem nazwać) z kompleksem wielkości... Gdzie podziała się opinia- może być i negatywna- ale grzeczna, rozsądna? Gdzie podziały się słowa krytyki wyrażone w NIEOBRAŹLIWY sposób? No i przede wszystkim- skąd ten jad i zazdrość...? Niech ci zakompleksieni wezmą się w garść i coś ze swoim życiem zaczną robić, zamiast rzygać na lewo i prawo tekstami typu "śmierdzisz". 
Eh.
A taka to wolna, środowa myśl.


poniedziałek, 3 marca 2014

9 miesięcy

Okres buntu jak nic. Podłoga nie wchodzi w grę. Pół biedy kiedy Miki obok bo jakoś ją czymś zainteresuje i zajmie, ale poza tym...no ciężko no. Babsko małe nadziera się, płacze, WRZESZCZY. Bo na podłodze źle jej bardzo. W krzesełku jako tako w miarę znośnie, ale przecież za długo jej w nim trzymać nie mogę. Więc bywa różnie;)
Zrzucam to na chwile buntu i chęć wymuszenia. Się niestety dać nie mogę. Bo praca jest, bo dom jest, no i jak wiemy doskonale- jedyne czego nie mam to dziecka sztuk jeden;) Więc walka trwa. 

Poza tym jest niesamowicie pogodna. Wstydzi się w najbardziej uroczy sposób przechylając głowę na bok i łapiąc się za głowę. Wszędzie jej pełno. UWIELBIA muzykę. Wdała się w starych jak nic. Uśmiecha się do wszystkich, dzieci zaczepia, pełza, próbuje raczkować, stoi sztywno na nogach, jak się okazało- lubi kąpiele w wannie w towarzystwie rodziny sprezentowanych przez tatę kaczuch i na szczęście- woda jej nie straszna.
Opcję pełzania i czołgania doprowadziła do perfekcji i co chwile bije swoje własne rekordy w tempie przemieszczania.
No tylko ta cholerna podłoga... 

Fajnego dzieciora najmłodszego mamy.




niedziela, 2 marca 2014

9/52

No to przy okazji kiedy Mia kończy 9 miesięcy (o tym tumaroł), kolejne zdjęcie do Projektu52.