niedziela, 30 grudnia 2012

I u nas Święta były!

Świąteczny czas pochłonął Nas dość mocno. I choć brakowało części rodziny ( mamy więcej dzieci niż wskazują zdjęcia;) ), to muszę powiedzieć, że był to magiczny czas... i chyba pierwszy raz tak również w sercu to czułam. Nigdy nie przepadałam za tym okresem...ale dzieci zmieniają tak wiele...Złe wspomnienia zastąpione są cudownym uśmiechem i radością, niechęć do pewnych rzeczy wypchnięta jest poza dom gdy tylko pierwsze potrawy zaczynają na kuchence bulgotać czy w piekarniku dochodzić do stanu idealnego. Wiem już na pewno, że za rok przygotowana będę znacznie lepiej. Szybciej wezmę się za prezenty i spakuje je tak jak zawsze marzyłam, dom przystroję bardziej niż tylko choinką... oddam się temu całkowicie. Tak jak teraz chciałam, ale zbyt późno zdałam sobie z tego sprawę. Ponoć człowiek dorasta całe życie:)

Przedszkolnie...z ulubioną Ciocią i Zosią- miłością:)

Choinka duża a ja tak nie bardzo...

Luby piecze


Prezenty!

 
Takie tam małe wzruszenie...;)




A tak poza tym mamy 18t1d...i zaczęłam czuć ruchy Naszej Córeczki:)Delikatnie bardzo...ale jednak.  Mia zdecydowanie preferuje wieczorne harce;)

czwartek, 20 grudnia 2012

Moi Drodzy Państwo

Witamy się w 16t5d ciąży. Wszystko przebiega prawidłowo i idealnie ( prócz mamy, która ma małe problemy z wynikami i za niskim ciśnieniem)...infekcja jeszcze Matkę Polkę dopadła, która zwaliła z nóg i przykręciła niemal siłą do łóżka. To tak, żeby zbyt nudno nie było...bo przecież przedświąteczny okres to sam spokój, harmonia...wręcz idealny moment na ciut większe chorowanie;) Ale o tym jutro.
Co z nowości? No cóż...


No to będzie mała Mia :)
Choć przeczucia miałam na chłopaka, a i jakąś nadzieję na kolejnego Syna... radość moja końca nie miała. Tak jak i wzruszenie:) Jestem przeszczęśliwą posiadaczką kobiecego serduszka w wersji mini, gdzieś tam, niedaleko mojego. Serducha, które bije mocno i głośno:)  A Luby już rączki zaciera powtarzając " Córeczka  Tatusia". Sama nie podejrzewałam, że aż tak bardzo cieszyć się będę... No i, żebym ja się myliła? JA?!:)))

W związku z nakazem leżenia do sklepu po sukienkę nie skoczę...ale już buszuje w necie w poszukiwaniu jakiegoś Małego cudeńka:) problem mój jednak polega na tym, że nie przepadam za różem*...nie twierdzę, że Mia pozbawiona będzie tego koloru, jednak jestem przeciwniczką tych wszystkich, którzy od stóp do głów w ten właśnie kolor dziecko odziewają. Zapowiadam wszem i wobec, żeby nie kupować Małej nic co ma cekiny, brokaty, wróżki i inne cholerstwa:P Ciężka przeprawa mnie czeka i zupełnie nowy Świat...;)))



* wiem, że blog ten raczej w takowych klimatach zachowany;))ale właśnie taki róż to jedyny chyba jaki do mnie przemawia...jeszcze w połączeniu z czekoladowym brązem.... ach. No tak czy inaczej odnoszę się jedynie do tych kolorów, które ostatnio dominują np w H&Mie ( przepraszam za antyreklame;) ) i wypełnione półki przedstawiają coraz to bardziej pstrokate odcienie... a gdzie reszta tak pięknych kolorów ja się pytam?!

wtorek, 11 grudnia 2012

3Latek

Nie wiem kiedy ten czas zleciał..ale to chyba ma każda matka prawda? A zapewne i rodzic... dopiero przy dzieciach widać jak szybko upływa i jak wiele już wspólnych chwil minęło..
Wczoraj Mały Człowiek skończył 3 lata. To był dobry dzień:) a w zasadzie dobre dni.
W sobotę małe przyjęcie w towarzystwie rodziny, dużej ilości prezentów, balonów, smakołyków  ( foto relacja jak zgram zdjęcia;) ), wczoraj pierwsze kino...myślę, że Małemu Człowiekowi się podobało... dowodem na to był jego nienaganny humor i bycie nad wyraz grzecznym chłopcem ( co nie jest do niego podobne;) ) ;).
No, ale...
Synku.
Życzę Ci przede wszystkim miłości i szczęścia. Uśmiechu, który tak bardzo zaraża wszystkich napotkanych ludzi... Szczerych i prawdziwych przyjaciół. Bliskich osób, którzy zawsze będą. Wymarzonych zabawek i kolejnych "mama to chcę". Ciepłego lata, śnieżnej zimy. Wiosny pełnej kwiatów i zapachów.
Rodzeństwa co będzie kochać a nie wkurzać. Zadowolenia z mamy i wujka;)
Wszystkiego o czym tylko zamarzysz...wszystkiego Synku.

Kochamy Cię. Tak bardzo mocno kochamy;*







Zdjęcia telefoniczne.

czwartek, 6 grudnia 2012

ImieninowoMikołajkowo

Od początku tylko jedno imię było akceptowane przez wszystkich...Mikołaj. Ja osobiście brałam ciut więcej pod uwagę, ale skończyło się na tym. I dobrze bo wydaje mi się, że do Małego Człowieka pasuje idealnie... jednak nie ukrywajmy,  że jeszcze w tym wieku jest dość pokrzywdzony. Później, kiedy już spływać będą koperty z pieniędzmi od dziadków dziecie będzie szczęśliwe bo 4 okazje w jednym miesiącu to gwarantowana niezła sumka, a co za tym idzie- odłożyć czy kupić coś lepszego łatwiej. Ale teraz? Imieniny i Mikołajki w jeden dzień...4 dni później urodziny...a na koniec jeszcze Boże Narodzenie... jednak, żeby MCz nie czuł się pokrzywdzony nakazane wszystkim zostało kupować osobne prezenty coby sprawiedliwości stało się zadość. I takim oto sposobem nie dość, że buty wypełnione po brzegi Mikołajowymi prezentami to jeszcze prezenty od rodziny z okazji nr 2.
Bo babcia z ciocią wpadły, bo wujek wieczorem wieeeelką wieże i komin pomagał ustawiać... Bo w przedszkolu pierwsze wyjście do teatru było, bo mama przymknęła oko na czekoladę, bo zabawy nie miały końca... To był chyba dobry, typowo dziecięcy dzień...








 
Na zdjęciach brakuje domino i zegarka Ben10, który zawładnął MCz..a jeszcze prezenty w sobotę przyjdą od reszty rodziny... i gdzie ja to wszystko pochowam?
 
 
Wszystkiego najlepszego Synku;*

wtorek, 27 listopada 2012

A taki to psikus

Pokusiłam się na badania prenatalne. Nie było zastrzeżeń co do przebiegu ciąży ani niczego niepokojącego, ale skoro mogło mnie coś uspokoić i wywalić z głowy głupie myśli- jestem na tak!
No, ale wracając do tematu...
Okruch oczywiście cały, zdrowy. Wszystko takie jak być powinno, od kości po krew i inne cuda.  Serduszko bije mocno i głośno. A samo Dziecie w brzuchu szalało jak na najlepszej imprezie!  Do góry, na bok, przodem, tyłem...ale oczywiście to co mnie ( prócz zdrowia) interesowało najbardziej to się już nie dowiedziałam. Płeć Zośki ( dziwnie to brzmi... ) nadal jest tajemnicą chociaż jak to lekarz na koniec stwierdził " jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że to jednak Zośka".. no i masz. Czyżbym się myliła co do zawartości brzucha?


Lenistwo nie pozwala mi na robienie zdjęć aparatem więc nadal iPhone na tapecie;)

czwartek, 22 listopada 2012

Bo w każdej z nas siedzi typowa baba...

A we mnie aktualnie ze zdwojoną mocą. Tęskno mi tak bardzo do zakupów. Do poszukiwania czegoś na co po prostu mam ochotę, a nie jest zakupem z konieczności, na odnalezieniu kosmetycznych nowości i lakieru, który pewnie mam w podobnym odcieniu, ale przecież podobny to nie ten sam. 
Przechadzając pomiędzy dziecięcymi działami tylko słyszę przywołujące mnie sukienki, spodnie, nowe swetry...boże jaki koszmar;) Niby to nic takiego... ale czasami każda z nas lubi zaspokoić swoje wewnętrzne wołanie i błaganie o te cudowne buty czy tą idealnie pasującą bransoletkę...
Powinnam zacząć się martwić swoim stanem?;)
W zasadzie na zdrowy rozsądek aktualnie jakikolwiek zakup pomijając ciążowych spodni i luźniejszej góry trochę mija się z celem, bo kto wie co się z ciałem stanie po porodzie? Może wrócę do stanu przed ( No God, Please No!), a może dodatkowe kg zostaną...a może jakimś cudem spadnę do rozmiaru niżej?
No tak czy inaczej, myśląc logicznie-zakupy ubraniowe są bez sensu...no, ale torebki, buty, kosmetyki, dodatki, akcesoria... Cholera. Chyba to, że dzisiejszy wieczór jest jaki jest moje myśli lecą w tak durne strony i zajmują głowę pierdołami;) Ale i takie są potrzebne prawda?


poniedziałek, 19 listopada 2012

Leniwy początek tygodnia

Z pozoru leniwy. Luby w stanie lekko jeszcze chorowitym postanowił dzisiaj pracować w domu, Mały Człowiek od wczoraj do jutra u swojego taty, a i ja nadaje służbowo z laptopa. Poranne telefony dla jednej firmy wykonane, nazwy produktów dla drugiej ( między innymi mojej) wymyślone, opisy do nich częściowo   napisane. Chwila odpoczynku dla umysłu i jadę dalej...
Coś bym zjadła, ale żołądek jeszcze odmawia posłuszeństwa... więc planowanie jedzenia odpada. Gotowe pierogi zaspokoją głód mego ukochanego. A ja? Przecież Zośka też zjeść musi...Zdecydowanie czekam na drugi trymestr z nadzieją, że zdejmie ze mnie część ciążowych objawów;)Do tej pory waga pokazuje 4,5 kg na minusie...



Truskawki. Strasznie bardzo chce mi się truskawek...



sobota, 17 listopada 2012

Mały Człowiek

Mały Człowiek jest moim oczkiem w głowie. Jak zapewne każde dziecko swojej matki. Nie wyróżniam się niczym jeśli o to chodzi;) Rzecz jasna należę do tych matek, dla których ich dziecko jest NAJ we wszystkim...a niech ktoś się ośmieli myśleć inaczej!( nawet jeśli to ja i tak wiem swoje).
Jednak nie ukrywam, że mam obawy jak to będzie przy kolejnym dziecku...
Czy pokocham równie mocno. Czy będę wystarczająco cierpliwa. Czy uda mi się wszystko pogodzić.
Czy Mały Człowiek nie poczuje się odsunięty, odrzucony, niechciany... Czy zrozumie kim jest ta mała osóbka i, że ona już przez całe życie będzie.
Codziennie mu wyjaśniam, tłumacze. Proszę, żeby po mnie nie skakał ( w formie zabawy), że nie mogę tak często i dużo go nosić. Inaczej nie mogę...wiem. Ale nadal trochę w sercu coś ściska kiedy MCz "cierpi" przez stan w jakim jestem...
A taki to dziś dzień, kiedy dziwne myśli i małe obawy dopadają. Nie pierwszy i nie ostatni...




Za równy tydzień zaczynamy drugi trymestr. 


poniedziałek, 12 listopada 2012

Ospa

Dopadła i Nas...a w zasadzie Małego Człowieka. Panika całkiem spora, bo w pierwszym trymestrze wirus tego cholerstwa może spowodować wiele szkód u mnie i u dziecka... Niby ospę przechodziłam będąc niewiele starszą od MCz, ale tu jeszcze opcja półpaśca się pojawiła.. Także chwile grozy i stresu. No bo jakby to było gdybym musiała być odseparowana od własnego dziecka na tak długi czas? Mowy nie ma...
Na szczęście lekarka moja pozwolenie na opiekę wydała, kierując jedynie ( tak w razie czego, na przyszłość) na badania w kierunku przeciwciał...
Teraz widzę jeden wielki plus całej akcji- będzie z głowy! Dodam jeszcze, że MCz choróbsko przechodzi wręcz perfekcyjnie. Bez drapania, gorączkowania i innych dodatkowych objawów.. jest po prostu Biedronką* ;)


* lub też Stonką jak to Luby go nazywa;)

Btw zdjęcie kiepskiej jakości bo telefonowe... ciężko go dorwać z aparatem


czwartek, 8 listopada 2012

Nowy Etap

Ostatni rok zmienił strasznie dużo. Poznałam cudownego mężczyznę, zmieniłam miejsce zamieszkania, Mały Człowiek rośnie jak szalony...
Moja rudość zmieniła się w blond,a  włosy odsłoniły jedno ucho wyzbywając mnie tym samym pewnych kompleksów;)
Pokochałam gotowanie i z prostych codziennych przepisów weszłam w etap kombinowania i eksperymentowania .
Sporo wyjeżdżałam ( poświęcę temu zapewne niejedna notkę), sporo koncertowałam ( temu też;) ).
Były też te gorsze momenty, ale o nich nie ma sensu...bo po co? Najważniejsze by stanąć na nogi i iść do przodu, tym pozytywnym torem.

Ale wracając jeszcze do tych etapów...


Ja- Co mama ma w brzuszku?
Mały Człowiek- dzidziusia
Ja- a to będzie chłopiec czy dziewczynka?
MC- Zosia!*

* przedszkolna miłość mojego dziecka tak ma na imię... jeśli będzie faktycznie dziewczynka imię będzie inne;)