wtorek, 27 listopada 2012

A taki to psikus

Pokusiłam się na badania prenatalne. Nie było zastrzeżeń co do przebiegu ciąży ani niczego niepokojącego, ale skoro mogło mnie coś uspokoić i wywalić z głowy głupie myśli- jestem na tak!
No, ale wracając do tematu...
Okruch oczywiście cały, zdrowy. Wszystko takie jak być powinno, od kości po krew i inne cuda.  Serduszko bije mocno i głośno. A samo Dziecie w brzuchu szalało jak na najlepszej imprezie!  Do góry, na bok, przodem, tyłem...ale oczywiście to co mnie ( prócz zdrowia) interesowało najbardziej to się już nie dowiedziałam. Płeć Zośki ( dziwnie to brzmi... ) nadal jest tajemnicą chociaż jak to lekarz na koniec stwierdził " jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że to jednak Zośka".. no i masz. Czyżbym się myliła co do zawartości brzucha?


Lenistwo nie pozwala mi na robienie zdjęć aparatem więc nadal iPhone na tapecie;)

czwartek, 22 listopada 2012

Bo w każdej z nas siedzi typowa baba...

A we mnie aktualnie ze zdwojoną mocą. Tęskno mi tak bardzo do zakupów. Do poszukiwania czegoś na co po prostu mam ochotę, a nie jest zakupem z konieczności, na odnalezieniu kosmetycznych nowości i lakieru, który pewnie mam w podobnym odcieniu, ale przecież podobny to nie ten sam. 
Przechadzając pomiędzy dziecięcymi działami tylko słyszę przywołujące mnie sukienki, spodnie, nowe swetry...boże jaki koszmar;) Niby to nic takiego... ale czasami każda z nas lubi zaspokoić swoje wewnętrzne wołanie i błaganie o te cudowne buty czy tą idealnie pasującą bransoletkę...
Powinnam zacząć się martwić swoim stanem?;)
W zasadzie na zdrowy rozsądek aktualnie jakikolwiek zakup pomijając ciążowych spodni i luźniejszej góry trochę mija się z celem, bo kto wie co się z ciałem stanie po porodzie? Może wrócę do stanu przed ( No God, Please No!), a może dodatkowe kg zostaną...a może jakimś cudem spadnę do rozmiaru niżej?
No tak czy inaczej, myśląc logicznie-zakupy ubraniowe są bez sensu...no, ale torebki, buty, kosmetyki, dodatki, akcesoria... Cholera. Chyba to, że dzisiejszy wieczór jest jaki jest moje myśli lecą w tak durne strony i zajmują głowę pierdołami;) Ale i takie są potrzebne prawda?


poniedziałek, 19 listopada 2012

Leniwy początek tygodnia

Z pozoru leniwy. Luby w stanie lekko jeszcze chorowitym postanowił dzisiaj pracować w domu, Mały Człowiek od wczoraj do jutra u swojego taty, a i ja nadaje służbowo z laptopa. Poranne telefony dla jednej firmy wykonane, nazwy produktów dla drugiej ( między innymi mojej) wymyślone, opisy do nich częściowo   napisane. Chwila odpoczynku dla umysłu i jadę dalej...
Coś bym zjadła, ale żołądek jeszcze odmawia posłuszeństwa... więc planowanie jedzenia odpada. Gotowe pierogi zaspokoją głód mego ukochanego. A ja? Przecież Zośka też zjeść musi...Zdecydowanie czekam na drugi trymestr z nadzieją, że zdejmie ze mnie część ciążowych objawów;)Do tej pory waga pokazuje 4,5 kg na minusie...



Truskawki. Strasznie bardzo chce mi się truskawek...



sobota, 17 listopada 2012

Mały Człowiek

Mały Człowiek jest moim oczkiem w głowie. Jak zapewne każde dziecko swojej matki. Nie wyróżniam się niczym jeśli o to chodzi;) Rzecz jasna należę do tych matek, dla których ich dziecko jest NAJ we wszystkim...a niech ktoś się ośmieli myśleć inaczej!( nawet jeśli to ja i tak wiem swoje).
Jednak nie ukrywam, że mam obawy jak to będzie przy kolejnym dziecku...
Czy pokocham równie mocno. Czy będę wystarczająco cierpliwa. Czy uda mi się wszystko pogodzić.
Czy Mały Człowiek nie poczuje się odsunięty, odrzucony, niechciany... Czy zrozumie kim jest ta mała osóbka i, że ona już przez całe życie będzie.
Codziennie mu wyjaśniam, tłumacze. Proszę, żeby po mnie nie skakał ( w formie zabawy), że nie mogę tak często i dużo go nosić. Inaczej nie mogę...wiem. Ale nadal trochę w sercu coś ściska kiedy MCz "cierpi" przez stan w jakim jestem...
A taki to dziś dzień, kiedy dziwne myśli i małe obawy dopadają. Nie pierwszy i nie ostatni...




Za równy tydzień zaczynamy drugi trymestr. 


poniedziałek, 12 listopada 2012

Ospa

Dopadła i Nas...a w zasadzie Małego Człowieka. Panika całkiem spora, bo w pierwszym trymestrze wirus tego cholerstwa może spowodować wiele szkód u mnie i u dziecka... Niby ospę przechodziłam będąc niewiele starszą od MCz, ale tu jeszcze opcja półpaśca się pojawiła.. Także chwile grozy i stresu. No bo jakby to było gdybym musiała być odseparowana od własnego dziecka na tak długi czas? Mowy nie ma...
Na szczęście lekarka moja pozwolenie na opiekę wydała, kierując jedynie ( tak w razie czego, na przyszłość) na badania w kierunku przeciwciał...
Teraz widzę jeden wielki plus całej akcji- będzie z głowy! Dodam jeszcze, że MCz choróbsko przechodzi wręcz perfekcyjnie. Bez drapania, gorączkowania i innych dodatkowych objawów.. jest po prostu Biedronką* ;)


* lub też Stonką jak to Luby go nazywa;)

Btw zdjęcie kiepskiej jakości bo telefonowe... ciężko go dorwać z aparatem


czwartek, 8 listopada 2012

Nowy Etap

Ostatni rok zmienił strasznie dużo. Poznałam cudownego mężczyznę, zmieniłam miejsce zamieszkania, Mały Człowiek rośnie jak szalony...
Moja rudość zmieniła się w blond,a  włosy odsłoniły jedno ucho wyzbywając mnie tym samym pewnych kompleksów;)
Pokochałam gotowanie i z prostych codziennych przepisów weszłam w etap kombinowania i eksperymentowania .
Sporo wyjeżdżałam ( poświęcę temu zapewne niejedna notkę), sporo koncertowałam ( temu też;) ).
Były też te gorsze momenty, ale o nich nie ma sensu...bo po co? Najważniejsze by stanąć na nogi i iść do przodu, tym pozytywnym torem.

Ale wracając jeszcze do tych etapów...


Ja- Co mama ma w brzuszku?
Mały Człowiek- dzidziusia
Ja- a to będzie chłopiec czy dziewczynka?
MC- Zosia!*

* przedszkolna miłość mojego dziecka tak ma na imię... jeśli będzie faktycznie dziewczynka imię będzie inne;)