środa, 27 listopada 2013

Wagary

Musiałam dziś pewne rzeczy z rana pozałatwiać, a na późniejsze godziny zaplanowany mieliśmy wypad do babci, w związku z czym MałyCzłowiek "uciekł z lekcji". na życzenie matki. 
Dzień przyjemny, zabawny. Z wizytą u cioci Moniki, z mroźnym spacerem, pysznym schabowym z buraczkami w Pieprz i Sól. No i odrobiną nerwów, bo Syn mój u boku babci zamienia się w małego potwora. Bo przecież jak jęknie to babcia da. Jak stęknie to babcia przybiegnie. Jak zapłacze to serce babci krwawić zacznie. A ja jako matka wyrodna- nie dam się smarkatemu;)
No, ale czego się dla babci nie robi? Poświęciłam swoje nerwy na rzecz urodzinowej wizyty. Bo babcia urodziny w niedziele miała.
A zdjęć tylko ciut. Kilka się udało pstryknąć. Bo się nie przygotowałam na taką temperaturę i zamarzałam. Do tego matka moja rodzona krzyczała głośno, że włosy ma nieumyte, że znów pstrykam a ona nie wygląda. Więc matki mej nie dodam, bo krzyczeć będzie, złościć się będzie...a po co to komu?..;)













2 komentarze:

  1. Jak Mój Tata jest z Linką to śmieje się z rzeczy, których Ja Jej zabraniam ;)

    A cóż to za ręka robota?:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyżby Mia już przerzuciła się do spacerówki?

    OdpowiedzUsuń