piątek, 7 marca 2014

Syn

Zawsze chciałam mieć syna. Jeszcze zanim w głowie były chęci i myśli o macierzyństwie, wiedziałam że to własnie chłopca chciałabym pierwszego (i ostatniego;)). Życie pokazało, że ma wobec mnie inne plany niż myślałam. W wieku 22 lat zostałam mamą Mikołaja. Cholernie żywego i zwariowanego Mikołaja. Nie będę pisać jak bardzo cudowny i wspaniały ten mój dzieciak bo po co. Należę do tych co zdecydowanie wzdychają nad urodą, mądrością, zaradnością etc. swoich dzieci. Nie czuję jednak potrzeby, żeby wszystkim dookoła wmawiać to samo. Przecież widzicie, że są mega nie?;)
Miki to typowy chłopak. Łobuz. Zwariowany bardzo z głową pełną przedziwnych pomysłów, z talentem do sportów. Jęczący zdecydowanie za często i płaczliwy- za bardzo. Ale Mój.
Plusem dziecka mego jest również to, że potrafi zająć się sam sobą. Nie ma raczej problemów z wynalezieniem sobie zabawy, zajęciem czasu kiedy bawić się z nim nie ma komu. A wiadomo, że i tak bywa. Jest też fanem gier i bajek. I tutaj często dochodzi do małych spięć- Miki chce grać, a ja nie pozwalam. Miki chce bajkę- a wyrodna matka zabrania. Próbuje mnie wtedy podejść tekstami w stylu "Mamo wiesz, że ja jeszcze dziś nie grałem?" itd. Twardym trzeba być a nie miętkim.
Dziś kiedy ja przy maszynie, Kluska na podłodze (o dziwo bez płaczu!) w ruch poszły klocki. Bawili się razem. Te chwile lubię najbardziej. Rozczulam się po całości.




4 komentarze: