poniedziałek, 10 marca 2014

SusZindo

Bo jak ciocia Monika przyjedzie... Ach. Najlepsze sushi w Poznaniu. Zindo. Polecam wszystkim. Świeże i cholernie smaczne. Tym razem jakoś skromnie było...No nie, że nie wystarczyło bo kilka kawałków na śniadanie mi zostało, ale przeważnie tace mamy dwie i to wielkie. Tym razem skromniej, ale z dodatkiem kalmarów i kurczaka w cieście, oba na ostro. Ślinie się na samo wspomnienie, a jeszcze zdjęć mi się zachciało...




6 komentarzy:

  1. za mało Ci obżarstwa było, chomiku jeden?! za mało?!

    M.

    OdpowiedzUsuń
  2. To ja kolacja, śniadanie i obiad sushi dziś. Świr. Kolacja wczorajsza :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaa ja też się ślinię . Uwielbiam Sushi i marzę o domowej próbie sił. Tylko przerażaja mnie te wszystkie gadżety, maty, pałeczki i sosy. Nie ogarniam:/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha tez tak mam!:) chociaz paleczki to chcialabym
      I tak kupic...no tak zeby swoje wlasne prywatne miec;)
      A z domowym sushi to sie czlowiek wykosztuje a przewaznie i tak przecietne wychodzi..;)))

      Usuń
  4. W życiu sie tak nie urobiłam jak przy domowym sushi a i budżet domowy nadszarpnęło na starcie;) No a poza tym jak się tak nawąchałam i napróbowałam przy tworzeniu to potem je całkiem olałam. Taki urok domowego wyrobu:/

    OdpowiedzUsuń