niedziela, 16 lutego 2014

Złota Kolacja

Ochota mnie na tartę naszła. A, żeby za długo w kuchni nie siedzieć wybór był prosty. Świeży szpinak, wędzony łosoś, ciasto francuskie plus coś do zalania. Tarty oczywiście. Chociaż siebie też- winem.
Kraj huczy i dudni od olimpijskich informacji i choć do fanów nie należę, a niektóre nazwiska poznałam dopiero w ostatnich dniach, ciarki przy złocie mnie przeszły i uśmiech na twarzy zawitał.
Więc kolacja była Złota. A co. Niech mają sportowcy, że to na ich cześć;)


A wino jakieś lewe, bo łeb od rana bolał a innych objawów kaca brak. Z reszta gdzie kac po połowie butelki. Nawet Lubego dopadło. Więc wina wina. O!

3 komentarze:

  1. Mniam mniam! Właśnie zjadłam obiad, ale taką tartę to bym jeszcze wcisnęła :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wygląda smakowicie. Sportowcy przechodzą sami siebie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie makaron ze szpinakiem zjadłam. Określiłabym jako przeciętny.

    OdpowiedzUsuń