Zielone szparagi to jedna z tych "rzeczy" których widok wywołuje u mnie ślinotok. Zachwyt mnie ogarnął kiedy wytęskniona po miesiącach ujrzałam w torbie z zakupami (Luby dzięki Ci!) pęczek tego cuda... Najbardziej lubię z grilla. Skropione oliwą i świeżo zmieloną solą. Teraz jednak czasu nie ma ani komu rozpalać... Więc poszła wersja chyba najbardziej znana. Przyznam się, że jadłam pierwszy raz. Większość wyje z zachwytu. Ja średnio. Wolę jednak same samiuteńkie, niczym nie owinięte;) Ale raz na jakiś czas- odmiana miła. Przepis banalnie prosty. Tu miałam prosciutto, ale w zasadzie wybór szynek do tego dania jest ogromny.
A Wy? Macie jakiś swój sposób na te zielone badyle?
Też jestem ogromną miłośniczką! Smaka mi zrobiłaś! : )
OdpowiedzUsuńUwielbiam.
OdpowiedzUsuńChyba już czas rozpocząć sezon :)
Wypróbuję z szynką ma pewno :)
Tez ostatnio robiłam zawijane w szynce, dodatkowo w galarecie. Ale ogólnie za szparagami nie przepadam :(
OdpowiedzUsuńMmm, wygląda pysznie, aż poczułam zapach... ;)
OdpowiedzUsuńMmm, fajne. Pewnie smaczne :)
OdpowiedzUsuńDziś kupiłam składniki w lidlu
OdpowiedzUsuńTe tez Lidlowe:)))
Usuńwłaśnie robie tylko ze ze szwarcwaldzką ( była za 3.50 ;)) ciekawe..
Usuńoj ja też lubię, najlepiej same ;) ale właśnie szukałam jakiejś inspiracji, więc dziękuję ;) a co do tego podałaś? ryż?
OdpowiedzUsuńNic:) tzn pieczywo jedynie:)
Usuń