Spędziliśmy tydzień w cudownej Toskanii. W miejscu, które urzekło mnie jeszcze bardziej niż Rzym. Włochy to zdecydowanie ta szerokość geograficzna, w której mogłabym osadzić się na stałe. Myślałam, że nigdy takowe się nie trafi...a jednak. Ale dziś nie o tym. Dziś tylko mała zapowiedź, bo nie wiem nawet czy przez te długie przerwy jest dla kogo pisać...:)
Mia jest dzieckiem, które zaskakuje zawsze i wszystkich. Tak było i tym razem kiedy to bawiąc się w ogrodzie umiejscowionym obok naszej Toskańskiej Willi (wybaczcie, uwielbiam to sformułowanie) wstała i poszła. Tak jak gdyby nigdy nic. Podniosła się i ruszyła do przodu. Zafascynowana własnym osiągnięciem wyczyn powtórzyła kilka razy. Później mały zastój. Czasami jej się przypomniało, że już umie. Czasami.
Dziś natomiast nogi maszerują cały dzień. To już nie kilka kroków, a normalne i rasowe chodzenie;) Rzecz jasna daleko jej do wybiegowych modelek, no ale... MIA CHODZI!!!!!! (o innych nowościach w poToskańskim poście;) ).
Bajecznie!
OdpowiedzUsuńBrawo!
OdpowiedzUsuńGratulacje :)) Zdolniacha i taka urocza ;)
OdpowiedzUsuńPiekna!!!!
OdpowiedzUsuńI ten jęzor ze skupienia/zadowolenia :>
OdpowiedzUsuńGratulacje! My wciąż czekamy na pierwsze kroki, : )
OdpowiedzUsuńGratulaacjeee! hura hura :)
OdpowiedzUsuńGratulacje :) Super :)
OdpowiedzUsuńU nas nadal najbezpieczniej jest trzymając się czegoś :)
chcemy więcej zdjęć Toskanii!
OdpowiedzUsuńno i już:)
OdpowiedzUsuń