poniedziałek, 28 stycznia 2013

Już niebawem, jeszcze troszkę

Moja wewnętrzna potrzeba ogarniania kącika dla Małej staje się coraz większa. Mniej więcej zarys jest...wiemy co trzeba kupić, co zrobić, jak wykonać...
Zaopatrzona w wiedzę z ostatnich miesięcy i poprzedniej ciąży, zapisane już mam co zamówić, gdzie podjechać... Wielką niewiadomą nadal pozostaje wózek, leżaczek i te bardziej ceniące się, a potrzebne przy dziecku "dodatki"...ale co ja się przejmuję? Dopiero koniec stycznia mamy...Tylko, że jako babsko w gorącej wodzie kąpane ja bym chciała już natentychmiast;) z miną niewiniątka przerzucę swój stan na hormony i dalej będę buszować w poszukiwaniu moich małych, prywatnych ideałów...




Za nami tydzień domowych, zimowych ferii. Chwała Lubemu za ogólne ogarnianie i bycie tak wyrozumiałym...trójka dzieci plus ciężarna z nakazem leżenia... Było ciekawie;)



wtorek, 22 stycznia 2013

Trochę o mnie

No cóż...dzieci dziećmi, ale babą nadal jestem prawda?:)Nie zapominam w tym czasie o sobie..no ok ok. Czasami bywają małe potknięcia...ale staram się jak mogę. Co czas jakiś porzucam szybki prysznic na rzecz długiego wylegiwania się w wannie ( ostatnimi czasy towarzyszy mi Grey), peelingi mają swoje zaszczytne miejsce i oczywiście ubywa ich z każdą kąpielą... piana otula mnie zapachem, a zapalane od czasu do czasu świeczki wyciszają i uspokajają.

Jak tylko mogę to nadrabiam serialowe zaległości, książki zarośnięte już kurzem czekają na nocnym stoliku.

To czas przepełniony dla mnie emocjami ( różnymi niestety;) ), chęcią spokoju, potrzebą ciepła i domowego ogniska. Czas kiedy bardziej niż wcześniej brakuje mi wyjść w wysokich szpilkach, napicia się wina do kolacji..Brak mi romantycznego wieczoru z Lubym, wyjazdu choćby gdzieś blisko, obiadu z przyjaciółką...Ale z drugiej strony ten dom jest tak bardzo przyjemny, tak bardzo Nasz...
Fakt. Ciężko dogodzić ciężarnej...;)

Korzystając z wolnego weekendu jaki był nam dany, popełniliśmy małą sesję...domowa, pamiątkowa...powiedzmy, że średnio ciążowa;) Na zdjęciach 21t1d.






wtorek, 15 stycznia 2013

Jak nie urok...

Wszystko gdzieś tam zaczęło się układać. W mniejszym lub większym stopniu..ale ogarnął mnie spokój, a dopadła chęć wicia gniazdka, dopadło zakupowe szaleństwo, dopadł porodowy stres...;)
Myśli o Małej w brzuchu towarzyszą zawsze i wszędzie, a nawet gdyby gdzieś umknęły to Mia przypomina o sobie dość często. Jak pozycja nie ta to trzaska, jak za ciasno to trzaska, jak za ciepło to trzaska;) Uparte Maleństwo. Charakterna po tacie.
Dni kiedy jesteśmy Wszyscy razem ( dwójka dorosłych, trójka małoletnich) stają się coraz bardziej Rodzinne, a i pewne problemy powoli kierują się w stronę rozwiązania.
Ale, żeby nie było tak kolorowo...;) Się okazało, że ból brzucha towarzyszący mi od jakiegoś czasu to nie zwykły ból, a skurcze... zaopatrzona w leki, instrukcje i nakazy mocno trzymam kciuki sama za siebie i za Nas. Bo teraz Luby będzie musiał przejąć część obowiązków, a i bez nich ma sporo na głowie...
Jutro jedziemy podejrzeć Naszą Córeczkę...w piątek wizyta kontrolna. Oby nie trwało to zbyt długo...
Dziś 20t3d.

20t. Połowa.

czwartek, 10 stycznia 2013

A co dla skóry?

Kosmetyki dla ciężarnych to temat rzeka. W zasadzie ogólnie kosmetyki to taki temat;)
Już od pewnego czasu należę do pewnej tajemniczej grupy na facebooku. Grupa ta gości w swoim gronie matki już dzieciate i matki te brzuchate. To takie forum o wszystkim i o niczym...oczywiście głównie w tematyce dziecięcej, rodzinnej itp.. jakiś czas temu padł temat - Czym najlepiej smarować się w ciąży.
I co? I się zaczęła burza mózgów i coraz to lepszych mądrości;) Bo w zasadzie jak wybrać Jeden Najlepszy,  skoro wymagania są tak różne, predyspozycje ciała są różne, kobiety są różne...
Padło kilka znanych marek, kilka takich o których słyszałam pierwszy raz. Nie obyło się oczywiście bez domowych sposobów przekazywanych z pokolenia na pokolenie... Od kremów, po maści, masła, olejki, oliwki... Od wyboru do koloru. Od śmierdzących po pachnące...
U mnie w pierwszej ciąży swoje miejsce na półce miała seria kosmetyków Perfecta Mama...później jednak doszłam do wniosku, że moje ciało nie ma tendencji do rozstępów i innych niespodzianek...no, nie licząc kg które jakoś zostawić mnie nie chciały;) Tak czy inaczej smarowałam się bardziej z przyzwyczajenia i dla świętego spokoju-własnego rzecz jasna.
Tym razem, już na samym początku wpadły w moje sidła dwa produkty z serii Natalia Vital Touch. Przypadkiem, bo zostały sprezentowane przez Agatę . Miał być tylko olejek na mdłości, a w paczuszce pojawiło się równie masło do smarowania ciała...i Agu, jeszcze długo długo będę Ci wdzięczna!
Smarowidło okazało się strzałem w dziesiątkę. Ma fajny, ziołowy zapach ( o dziwo mi się podoba), wydajny ( małe opakowanie wystarczyło mi na prawie dwa miesiące codziennego smarowania brzucha, pośladków i ud). Jedyny minus to konsystencja bo trochę ciężko wydobyć ze słoiczka..ale i do tego można przywyknąć.
Niestety wszystko co dobre ( nie szybko) się kończy...ale zamówiony już został kolejny słoiczek, tym razem większy i żel do nóg na zmęczone nogi... zobaczymy jak to drugie się spisze:)




Z ręką na sercu polecam wszystkim przyszłym mamom...i chyba nie tylko!:)



_________________________________________________________________________________

I jeszcze jedno, dość ważne... 
Aniu .. dziś rano kolejny raz zostałaś Mamą. Chciałabym jeszcze raz Wam serdecznie pogratulować...
I życzę Wam ogromu szczęścia i miłości.
Więcej chwilowo nie napiszę, bo cały czas się wzruszam i nie wyglądam przy tym najlepiej...;)
;*





czwartek, 3 stycznia 2013

Dzienniczek Ciąży

Dość sentymentalna ze mnie bestia. Lubię zachowywać stare bilety z wycieczek, gadżety związane z konkretnym miejscem...lubię pamiętać o wszystkich nowościach w życiu Mikiego czy miesięcznicach z Lubym..W pierwszej ciąży miałam fotologa, który mocno stracił na wartości...teraz jest blog...ale zachciało mi się czegoś do pisania, zakreślania, czegoś co zawsze będzie pod ręką...i co nie jest aplikacją na iPhona czy internetową stroną;) I tu na pomoc przyszła Magiczna Strona . Listonosz dziś rano w akompaniamencie kuriera ( z innymi przesyłkami) dostarczył mi cudowną paczuszkę, która kryła w sobie mój osobisty Dzienniczek ... chwilę później wisiałam już nad nim z ulubionym długopisem i wypełniałam tabelki, które wypełnienia wymagały:)
 Już nie mogę się doczekać aż termin porodu będzie się zbliżał, a w moich rękach wylądują inne kajeciki z tej stronki...bo już teraz wiem na pewno, że na tym jednym się nie skończy;)